ACTA DIURNA (1011) Wraz z najlepszymi życzeniami na Nowy Rok zapraszam na ostatni w Starym Roku serwis informacji i komentarzy z kraju i ze świata

 

Z kraju

* Prezydent Polski Andrzej Duda odmówił podpisania przyjętej przez parlament poprawki do ustawy o zgromadzeniach, przeciwko której występowała opozycja i szereg organizacji społecznych. O tym powiedział dziś na brifingu rzecznik prezydenta Marek Magierowski.  Według jego słów,  prezydent „odmówił podpisania poprawki” i skierował nową ustawę na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny. „Prezydent zawsze mówił, że wolność zgromadzeń to podstawa systemu demokratycznego”, a także wyrażał wątpliwości odnośnie zgodności poprawki z konstytucją, powiedział Magierowski. Między innymi, prezydenta nie zadowala, że nowe normy wprowadzają różne statusy zgromadzeń masowych.  Poprawki, które zostały przyjęte przez parlament, przewidują zobowiązanie do zapewnienia odległości między różnymi akcjami masowymi co najmniej 100 metrów, a także wprowadzają możliwość rejestracji cyklicznych imprez na okres do trzech lat, co nie pozwoli innym chętnym na przeprowadzenie zgromadzenia w tym miejscu.  O niepodpisywanie poprawki prosiły prezydenta liczne organizacje pozarządowe, a także opozycja. Ich zdaniem, wprowadzane normy są złamaniem wolności zgromadzeń, gwarantowanej przez Konstytucję.  Poprawki do ustawy o zgromadzeniach zostały przyjęte przez parlament mającą większość partią Prawo i Sprawiedliwość Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent Duda należał do tej partii i nigdy wcześniej nie odmawiał wykonywania podjętych przez nią decyzji. 

 

*  Przez noc sylwestrową trwa okupacja sali plenarnej Sejmu przez grupę kilkorga posłów z PO i Nowoczesnej.  Mimo prób napędzania im popularności i nakręcania atmosfery wokół protestu przez wiadome media, temat protestu  – niezrozumiały lub obojętny dla większości obywateli - właściwie już umarł, a ich akcje budzą więcej niechęci niż zrozumienia.

 

Europa

 

* Jak poinformowała w piątek Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy (IFJ), w 2016 roku podczas wykonywania pracy zostało zabitych 93 dziennikarzy i pracowników mediów. Kolejnych 29 zginęło w katastrofach lotniczych w trakcie podróży służbowych.Według IFJ najwięcej dziennikarzy zginęło w krajach arabskich i na Bliskim Wschodzie, bo aż 30 osób. Dalej plasują się następujące regiony świata: Azja-Pacyfik (28), Ameryka Łacińska (24), Afryka (8) i Europa (3).  Najwięcej ofiar wśród dziennikarzy było w Iraku (15), Afganistanie (13), Meksyku (11), Jemenie (8), Gwatemali (6), Syrii (6), Indiach (5), a także w Pakistanie (5). 29 przedstawicieli mediów zginęło w dwóch katastrofach samolotów wojskowych, w tym 20 dziennikarzy z Brazylii i 9 z Rosji. Zestawienie Federacji uwzględnia jedynie potwierdzone przypadki zgonów, nie obejmuje natomiast niewyjaśnionych zaginięć przedstawicieli mediów.

 

* Przewodniczący Związku Zawodowego Niemieckiej Policji Rainer Wendt w wywiadzie dla agencji Sputnik poparł inicjatywę CSU, która po zamachu terrorystycznym w Berlinie proponuje bardziej rygorystyczne kontrole graniczne, czasowe areszty dla uchodźców, zwiększenie uprawnień policji i ochrony konstytucyjnej, a także intensywny monitoring. „My popieramy ten pomysł. Jeśli chodzi o kontrolę graniczną, to żądanie CDU i CSU polega przede wszystkim na tym, żebyśmy określali tożsamość osób, które przyjeżdżają do naszego kraju. Właśnie to jest zgodne z obecnym prawem i blok nie żąda ani mniej, ani więcej, niż to, co przewiduje prawo. Monitoring w ciągu ostatnich dni i właśnie w Berlinie pokazał niejednokrotnie, że podczas akcji poszukiwawczych przynosi szybki efekt" — mówi przewodniczący Związku Zawodowego Niemieckiej Policji To, że monitoring w przypadku nocy sylwestrowej w Kolonii jedynie w małym stopniu pomógł w śledztwie i ustaleniu tożsamości przestępcy, związane jest ze złą jakością nagrania, dlatego należy przejść na technikę cyfrową z „inteligentnym" systemem oprogramowania — mówi Wendt. Przy pomocy takich urządzeń można nagrać niebezpieczne sytuacje już na początkowym etapie i w porę powiadomić grupy operacyjne. Oprócz tego takie kamery dostarczają materiałów, które później mogą być wykorzystane w sądzie. „Takie oprogramowanie już jest wykorzystywane, na przykład już od dawna istnieje technika wideo z oprogramowaniem pozwalającym na identyfikację twarzy ludzi w salach gier. Obecnie policja federalna i niemieckie koleje testują to oprogramowanie na dworcach w Berlinie. Cieszymy się, że w końcu do tego doszło. To powinno się wydarzyć o wiele wcześniej, ale bardzo często politycy wybierają technikę wideo z lat 80. Tymczasem technika poszła już daleko naprzód" — powiedział Wendt dziennikarce Ilonie Pfeffer. Jednak sam monitoring nie rozwiąże problemu. Konieczny jest cały zestaw środków. Należy do nich identyfikacja wszystkich osób, które przyjechały do nas, do Niemiec. Na tych, którzy stanowią potencjalne zagrożenie, przebywają na wolności i powinni być przymusowo deportowani, trzeba zwrócić baczną uwagę. Tak w ogóle trzeba ich umieścić w czasowych aresztach, dopóki nie będzie możliwa ich deportacja. Nie może być tak, że niebezpieczni osobnicy chodzili po naszych ulicach, prawdopodobnie szykowali zamachy terrorystyczne, a my nie byliśmy gotowi, bo nie zwracaliśmy na nich uwagi. Wendt popiera także rozpoczęcie debat społecznych nt. prewencyjnych działań antyterrorystycznych, chociaż uważa on, że trzeba było zająć się tym już o wiele wcześniej. Politycy wreszcie zrozumieli, że łagodna polityka nie rozwiąże problemu. To trwało ponad dwa lata, mieliśmy kilka zamachów terrorystycznych, były «noce sylwestrowe» w wielu niemieckich miastach, popełniono wiele przestępstw, których wciąż dokonywali między innymi uchodźcy. Niestety potrzeba było za dużo czasu, żeby zrozumieć, że terroryzm w pewnym stopniu jest jednak związany z migrantami. Policja jest już przygotowana do nadchodzącej nocy sylwestrowej, chociaż przygotowania te były ukierunkowane na ochronę ludzi przed atakami. Oprócz zwiększonej aktywności policji w celach bezpieczeństwa zostaną zamontowane betonowe bariery, jak po ataku na jarmark bożonarodzeniowy. „Oczywiste jest, że stuprocentowego bezpieczeństwa nie będzie. Ale policjanci są postawieni w stan gotowości, wszyscy pracują, praktycznie nikt nie siedzi w domu i nie świętuje. Jednostki operacyjne pełnią służbę, żeby ochronić ludzi".

 

* Niekończące się spory na temat tego, jak należy budować relacje z Moskwą wykazują bezradność Zachodu i dowodzą temu, że taktyka „powstrzymywania" Rosji nie dała żadnych rezultatów - pisze Financial Times. W obawie przed zatwardziałą Rosją Po tym, jak wraz z rozpadem Związku Radzieckiego Stany Zjednoczone utraciły swojego ideologicznego konkurenta, kraje zachodnie zaczęły bardziej lekkomyślnie odnosić się do proklamowanych przez siebie wartości. Stopniowo zaczęły zacierać się granice między fundamentalnymi zasadami: suwerennością i ingerencją w sprawy wewnętrzne innych krajów, nadrzędnością prawa, demokracją i władzą osobistą — pisze amerykańska gazeta. „Strategia powstrzymywania wymaga ideologicznej jasności, a nieokreśloność świata, jaki wyłonił się po zakończeniu zimnej wojny, pozbawia tę strategię wszelkiego sensu" — pisze autor artykułu. Ponadto Rosja stanowi integralną część międzynarodowych systemów handlu i bezpieczeństwa, i próby ograniczenia jej wpływu nie mogą być uwieńczone sukcesem. Ponieważ Rosja posiada status mocarstwa nuklearnego, izolacja Moskwy wydaje się nazbyt ryzykowna. Rosyjskie władze coraz częściej wyrażają też niechęć do konfrontacji z Zachodem i zamiar budowania przyjacielskich relacji. W tym kontekście nawoływania USA do „powstrzymywania" Moskwy wywołują zbyt dużo pytań — podkreśla gazeta. Zresztą, zdaniem autora artykułu, „koncepcja współpracy opartej na transakcjach", którą proponuje prezydent elekt Donald Trump też nie napawa nadzieją, bowiem Rosja w danym przypadku zażąda zbyt wiele. Moskwa nie tylko chce zawarcia „nowego jałtańskiego porozumienia", ale też żąda, by kraje zachodnie wyraziły uznanie dla jej prawa interpretowania po swojemu globalnych reguł, i budowania porządku w oparciu o równowagę interesów i mocarstw — pisze Financial Times. Tym sposobem Rosji potrzebna jest, jako zapłata za „przyjaźń", pokazanie, że USA i Europa widzą jej moc i wpływy. I dalszy rozwój wypadków zależy od tego, czy Zachód jest gotów pójść na ustępstwa czy nie — reasumuje autor artykułu.

 

Rosja

* Freedom House umieściła Rosję na 52. miejscu w rankingu wolności internetu. Amerykańska organizacja obrony praw człowieka Freedom House wpisała Rosję na listę państw, które nie mają wolnego internetu. W nowym rankingu, w którym oceniane było 65 państw, Federacja Rosyjska zajęła 52 miesce, zdobywając 65 punktów. Absolutna wolność w internecie dawała zero punktów. W rosyjskiej części raportu negatywnie ocenione zostały wszystkie trzy parametry, które składały się na wynik badania: dostęp do internetu, ograniczenie treści i naruszenie praw użytkowników. W porównaniu z 2015 rokiem ocena Rosji pogorszyła się o 3 punkty. Rosję wyprzedziły takie państwa jak Sudan, Republika Związku Mjanmy, Turcja, Libia i Zimbabwe. Pierwsze miejsca w rankingu zajęły Estonia i Islandia (po 6 punktów), Kanada (16 punktów), USA (18 punktów) i Niemcy (19 punktów). Działacze na rzecz ochrony praw człowieka informują, że poziom wolności internetu pogarsza się szósty rok z rzędu. 

 

* Administracji Baracka Obamy prawdopodobnie jest wszystko jedno, co się stanie ze stosunkami dwustronnymi z Rosją, lecz historia raczej nie wybaczy jej zachowanie w myśl zasady „Po nas choćby potop" - czytamy w oficjalnym komentarzu szefowej Departamentu Informacji i Prasy MSZ Rosji Marii Zacharowej. „Odchodząca administracja USA nie porzuca nadziei, aby zdążyć zrobić coś złego dla stosunków z Rosją, które bez tego zrujnowała… Przy czym to ostatnie «noworoczne pozdrowienie» od ekipy Baracka Obamy, która już przygotowuje się do wyprowadzki z Białego Domu, cynicznie próbuje się przedstawić jako reakcję na rzekome «cyberataki Moskwy»"… Prawdopodobnie Administracji B. Obamy jest już wszystko jedno, co będzie ze stosunkami dwustronnymi, lecz historia raczej nie wybaczy jej zachowania w myśl zasady «Po nas choćby potop»" — podkreśliła rzeczniczka MSZ Rosji. 

 

* Rosja powinna być przygotowana do tego, że zostanie odłączona od światowego internetu - poinformował doradca Władimira Putina ds. internetu German Klimienko w wywiadzie dla Russia Today. Możliwość rozwoju takiego scenariusza przewiduje ustawa dotycząca uregulowania rosyjskiego segmentu internetu, opracowana przez Ministerstwo Łączności i Komunikacji Masowej, która zakłada ochronę, jak wyraził się Klimienko, niezwykle ważnej dla państwa infrastruktury. Doradca prezydenta uważa, że z powodu wysokiego prawdopodobieństwa „przesunięć tektonicznych w stronę pogorszenia" w relacjach z Zachodem należy wprowadzić takie regulacje prawne dotyczące rosyjskiego internetu, które zapewnią mu ochronę. Klimienko podkreślił także, że ustawa nie zakłada kontroli działalności zwykłych użytkowników internetu.

 

* Śledczy w Moskwie przesłuchali przyjaciółkę zabójcy rosyjskiego ambasadora w Turcji Andrieja Karłowa - poinformowała gazeta Hurriyet. Według danych źródła w służbach porządkowych śledczy znaleźli powiązania Mevluta Altintasa z obywatelką Rosji, która mieszka obecnie w Moskwie. Przez pewien czas kobieta mieszkała w Ankarze i miała romans z przestępcą. Wyjechała z Turcji przed zamachem na Karłowa. Gazeta podaje, że rosyjskie organy śledcze znalazły kobietę i wezwały ją na przesłuchanie, na którym potwierdziła, że przez pewien czas utrzymywała stosunki z Altintasem. 

 

* MO Rosji poinformowało, że odczyty z czarnych skrzynek Tu-154 nie świadczą o tym, by doszło do zakłóceń urządzeń w samolocie. Informacje parametrowe czarnych skrzynek w Tu-154 nie świadczą o tym, by doszło do zakłóceń technicznych na pokładzie samolotu — oświadczył naczelnik służby bezpieczeństwa lotów sił powietrznych Federacji Rosyjskiej generał lejtnant Siergiej Bajnetow. — Według wstępnej analizy informacji parametrowej, nie mamy wyraźnych informacji, że doszło do zakłóceń urządzeń — poinformował Bajnetow w czasie briefingu — Nie wydobyto jeszcze wszystkich aparatów — dodał Bejnetow.

 

* Przedstawiciel MO Rosji oświadczył, że sytuacja nadzwyczajna na pokładzie Tu-154 trwała 10 sekund. Ostatni lot Tu-154 trwał ok. 70 sekund. Samolot wzbił się na maksymalną wysokości ok. 250 metrów przy prędkości 360-370 km/godz — przekazało MO Rosji podczas dzisiejszej konferencji prasowej. — Dysponujemy dużą ilością obiektywnych danych, a nie informacjami z Internetu — dodał przedstawiciel MO, odnosząc się do pojawiających się w mediach doniesieniach o rzekomych problemach samolotu z klapami, co miało się przyczynić do katastrofy.

 

* Śledczy nie wykluczają, że na pokładzie samolotu Tu-154 doszło do zamachu przez oddziaływanie mechaniczne. Taką informację przekazał na konferencji prasowej kierownik służby bezpieczeństwa lotami sił powietrznych Federacji Rosyjskiej generał lejtnant Siergiej Bajnetow. — Poza wybuchem na pokładzie mogło mieć miejsce oddziaływanie mechaniczne. Zamach niekoniecznie był związany z wybuchem — powiedział Bajnetow, podkreślając, że śledczy nie wykluczają zamachu, ale też nie traktują tej wersji jako priorytetowej.

 

* Rosja nie jest wrogiem USA i nastawiona jest na współpracę oraz dążenie do stabilizacji w stosunkach dwustronnych - poinformował Ria Novosti specjalny przedstawiciel prezydenta ds. współpracy międzynarodowej w dziedzinie bezpieczeństwa informacyjnego, ambasador ds. szczególnych poleceń MSZ Rosji Andriej Krutskih. „Najważniejsze jest to, że nie jesteśmy wrogami USA. Jesteśmy nastawieni na współpracę i stabilność naszych relacji. Pod tym względem cyberprzestrzeń — to jedno z najważniejszych pól nie do konfrontacji, a właśnie współpracy, dlatego że mamy wspólne zagrożenia — terroryzm, przestępczość" — powiedział rozmówca agencji. Według niego „co tyczy się wojskowo-politycznego wykorzystania środków informacyjno-komunikacyjnych, to zarówno Ameryka, jak i Rosja w jednakowym stopniu są zainteresowane tym, żeby powtórzyć reżim stabilności jądrowej, który zbudowany jest na wzajemnych umowach i zrozumieniu, a nie na konfrontacji i sankcjach". 

 

* Stały przedstawiciel Rosji w OBWE Aleksander Łukaszewicz w wywiadzie dla radia Sputnik podsumował wyniki pracy organizacji w 2016 roku i przedstawił niektóre prognozy na rok 2017. „Organizacja do spraw Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie OBWE zaczyna coraz częściej spoglądać na aktualne problemy bezpieczeństwa europejskiego" — uważa Aleksander Łukaszewicz. „Za wynik uznałbym posiedzenie Rady Ministrów Spraw Zagranicznych w Hamburgu, które odbywało się w dniach 8 i 9 grudnia. Moim zdaniem zarysowuje się przełom w nastrojach między państwami członkowskimi w tym sensie, że OBWE zaczyna kierować uwagę na dzisiejsze problemy w systemie bezpieczeństwa europejskiego. Decyzje podjęte w Hamburgu właśnie skłaniają do takiego wniosku. Podam kilka przykładów: na wniosek strony rosyjskiej został sformowany w znacznej mierze konsensus wokół nowej decyzji antyterrorystycznej, która sugeruje konieczność aktywizacji przez OBWE wysiłków w zakresie udaremniania i zwalczania terroryzmu w nurcie globalnych wysiłków antyterrorystycznych ONZ. Druga ważna decyzja związana jest z problemami należytego zarządzania w dziedzinie gospodarczej oraz, a co jest najważniejsze, z wzajemnymi powiązaniami procesów integracyjnych przebiegających na przestrzeni euroatlantyckiej i w Eurazji. Ta koncepcja w znacznej mierze została wsparta przez inicjatywy rosyjskie. Trzecia decyzja hamburskiego posiedzenia Rady Ministrów, mająca również znaczenie kluczowe, dotyczy początku procesu uzmysłowienia sobie możliwości dialogu w sprawie wymiaru wojskowo-politycznego całokształtu bezpieczeństwa oraz nowych zagrożeń i wyzwań w dziedzinie bezpieczeństwa w XXI wieku. W pewnej mierze jest to dalszym rozwijaniem inicjatywy wysuniętej przez aktualnego przewodniczącego OBWE, ministra spraw zagranicznych Niemiec pana Steinmeiera co do nawiązania negocjacji na temat nowego reżimu kontroli nad konwencjonalnymi siłami zbrojnymi w Europie. Udało się nam zredagować ten dokument w taki sposób, aby najpierw można było ustalić punkt wyjściowy rozmowy na ten temat oraz podobnego dialogu, „porównać potencjały wojskowe w Europie", jak powiedział minister Ławrow w swym przemówieniu, aby stało się jasne, kto i komu realnie zagraża — powiedział Aleksander Łukaszewicz. Stały przedstawiciel Federacji Rosyjskiej w OBWE jest przekonany, że podstawy, które tworzą grunt działalności tej organizacji, czyli normy Aktu końcowego z Helsinek i zasady, jakie wypracowano w latach późniejszych, zapewniają jej możliwość efektywnego sprzyjania unormowaniu sytuacji na Ukrainie. „Chodzi o zastosowanie tych zasad i norm postępowania państw w każdej konkretnej sytuacji. Kolejność ich realizacji w znacznej mierze zależy od nastrojów w postępowaniu naszych zachodnich kolegów, którzy w słowach potwierdzają niezachwiany charakter zasad uregulowania kryzysu ukraińskiego, zanotowanych w mińskim pakiecie posunięć. Jednakże nie chcą nic robić dla wywierania nacisków wobec Kijowa na korzyść ich praktycznej realizacji. Również w dziedzinie wojskowo-politycznej całokształtu uregulowania sytuacji chodzi o wprowadzenie rozejmu, wycofanie broni, podział sił i środków stron, ale i w odniesieniu do najważniejszego nurtu politycznego, wymagającego od Kijowa podjęcia całego pakietu decyzji, włącznie z reformą konstytucyjną, amnestią, specjalnym statusem dla Donbasu i tak dalej. Czyli wszystkiego, co zostało zanotowane w charakterze posunięć i kroków, pod którymi podpisało się też kierownictwo Ukrainy. Jest to więc problemem podstawowym" — uważa Aleksander Łukaszewicz. Według niego problem ten dotyczy także działalności misji do spraw monitoringu OBWE na Ukrainie. Oczywiście bardzo trudnym zadaniem jest praca w warunkach nieustającego konfliktu zbrojnego, gdy strony, a w pierwszej kolejności kierownictwo kijowskie, nie wykonują powziętych zobowiązań co do pakietu posunięć odnośnie wycofania broni i sił oraz wprowadzenia rozejmu na pełną skalę. „Wiemy, że ochotnicze oddziały już niejednokrotnie w trybie jednostronnym proponowały i wykazywały się konkretnymi przykładami gotowości do zaniechania walki. Było to niedawno — we wrześniu, było to też wcześniej, co notowała misja. Jednakże, niestety, kierownictwo kijowskie rozumie te zadania na swój własny sposób. Obecnie aktywnie domagamy się od misji sumarycznego raportu obejmującego cały okres konfliktu na Ukrainie, aby ujawnić, kto naprawdę kryje się za masowymi wykroczeniami wobec politycznych porozumień z Mińska i późniejszych decyzji grupy kontaktowej. Misja obiecuje nam opracowanie takiego raportu" — powiedział Aleksander Łukaszewicz. „Co do propozycji Kijowa odnośnie nadania misji jakichś funkcji policyjnych, to ta koncepcja od samego początku była skazana na fiasko" — podkreślił Łukaszewicz. „OBWE jest organizacją cywilną i każdy aspekt siłowy wchodzi w kolizję z obowiązującym mandatem… Wobec tego wszystkie te dyskusje zakończyły się stwierdzeniem faktu, że konsensus w tej sprawie jest niemożliwy i zrealizowanie takiego zadania w aktualnych warunkach jest niemożliwe. To, że ukraińscy przedstawiciele aktywnie promują ten temat na forach międzynarodowych, wykazuje raz jeszcze, że ta strona nastawiona jest raczej na swego rodzaju siłową wersję zażegnania konfliktu, niż na poszukiwania stabilnych rozwiązań natury politycznej, pod którymi właściwie sama władza złożyła swój podpis.  W tym tkwi poważna sprzeczność i poważne zagrożenie dla stabilności w samym regionie. Zakładam, że obecność obserwatorów OBWE jest niezłą gwarancją tego, że uda się uniknąć takiego scenariusza" — powiedział Aleksander Łukaszewicz.

 

* W Dagestanie zatrzymano zwolenników PI, którzy planowali zamachy terrorystyczne w Moskwie.  Według wersji śledztwa zatrzymani planowali zakrojone na szeroką skalę zamachy terrorystyczne w Moskwie. O zatrzymaniu poinformowało Centrum Komunikacji Społecznych FSB. Według danych służb specjalnych terroryści planowali ataki po otrzymaniu bezpośredniego sygnału od emisariusza PI, który znajduje się w Syrii. Podczas rewizji zatrzymanym odebrano broń palną, granaty i zapasy amunicji. Antyterroryści znaleźli również składniki do produkcji prowizorycznego ładunku wybuchowego. Źródło agencji Ria Novosti poinformowało, że zatrzymani chcieli dokonać zamachów w czasie świąt noworocznych. Rozmówca agencji podkreślił, że liczba podejrzanych w tej sprawie może się zwiększyć. W połowie grudnia pracownicy FSB zatrzymali w Moskwie czterech dżihadystów, którzy również przygotowywali zamachy terrorystyczne w stolicy. Według wersji śledztwa otrzymywali oni rozkazy od emisariusza PI, który jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym przez władze Tadżykistanu, a obecnie znajduje się w Turcji. Podczas przeszukań znaleziono przy nich prowizoryczne bomby i broń.

 

* Minister zdrowia Rosji Weronika Skworcowa na antenie telewizji Rossija 24 oświadczyła, że w Rosji testowany jest pierwszy preparat na raka, który „pokazał fantastyczny rezultat w zakresie likwidacji przerzutowego czerniaka”. „Trwa druga faza (testów) pierwszego rosyjskiego preparatu. Dał on fantastyczne rezultaty w zakresie likwidacji przerzutowego czerniaka” – powiedziała minister.  Minister zauważyła, że w Rosji „nauczono się tworzyć celowe preparaty do blokowania tego czy innego nowotworu”.  Rak jest obecnie jedną z głównych przyczyn śmierci w większości państw rozwiniętych. W Rosji na choroby onkologiczne cierpią około trzy miliony ludzi. Według danych Minsisterstwa Zdrowia w ciągu minionych 10 lat liczba chorych wzrosła o 18%. Co roku nowotwory złośliwe odkrywa się u około 500 tysięcy Rosjan. 

 

Ukraina

* Ombudsman proklamowanej Donieckiej Republiki Ludowej Daria Morozowa wyraziła nadzieję, że prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podejmie decyzję, dzięki której wymiana według schematu "wszyscy na wszystkich" w Donbasie odbędzie się przed prawosławnym Bożym Narodzeniem. Wystarczy wola decyzji Poroszenki, aby uwolnić tych ludzi. Mam nadzieję, że taka decyzja zostanie podjęta i przed Bożym Narodzeniem przeprowadzimy długo wyczekiwaną wymianę według schematu "wszyscy na wszystkich" — powiedziała dziennikarzom. Według Morozowej, w przededniu przekazania przez Kijów zwolenników proklamowanej DRL i ŁRL rozmawiała ona z rodzinami jeńców — ukraińskich żołnierzy i po raz kolejny zaakcentowała, że DRL jest gotowa wypuścić jeńców według trybu przewidzianego w piątym punkcie Kompleksu środków w zakresie porozumień mińskich. Przedstawiciele Kijowa przekazali w czwartek DRL i ŁRL 15 jeńców. Przekazanie odbyło się w rejonie punktu kontrolnego "Majorsk" w okolicach Gorłowki. Ze strony DRL na uwolnionych jeńców czekała Morozowa.

 

* W ciągu minionej doby ukraińscy bojownicy wystrzelili dziewięćdziesiąt min w kierunku proklamowanej Donieckiej Republiki Ludowej - oświadczył w rozmowie z dziennikarzami zastępca dowódcy sztabu DRL Eduard Basurin. 24 grudnia w Donbasie wprowadzono zawieszenie broni na okres świąteczny. Jak powiedział Basurin, ukraińscy żołnierze 473 razy naruszyli rozejm obowiązujący na Ukrainie. „Przeciwnik wystrzelił w stronę republiki 90 min o kalibrze 120 i 82 mm, a także 323 pociski z różnego rodzaju granatników" — powiedział Basurin. Rzecznik resortu obrony DRL oświadczył, że ukraińscy żołnierze ostrzeliwali Gorłówkę, miejscowość Jasinowataja i jej okolice, Donieck i wsie na południu republiki.

 

* Ministerstwo obrony Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) przekazało, że ukraińscy wojskowi zajęli kolejną miejscowość w strefie buforowej, w związku z czym wzywa OBWE do wywarcia wpływu na dowództwo ukraińskich sił zbrojnych w celu wyprowadzenia poddziałów z miejscowości należących do tzw. szarej strefy. Ukraina reaguje na śmierć Karłowa „Po katastrofalnej klęsce ukraińskich żołnierzy pod Swietłodarskiem, która pociągnęła za sobą ogromne straty w składzie osobowym ukraińskich sił zbrojnych, w celu podniesienia ducha bojowego wśród żołnierzy i usprawiedliwienia się przed społecznością, ukraińskie dowództwo oznajmiło, że przejmuje kontrolę nad miejscowością Nowoługanskoje" — powiedział rzecznik resortu obrony. Ministerstwo obrony proklamowanej w trybie jednostronnym DRL dodało, że zajęta miejscowość znajduje się w „szarej strefie", a siły zbrojne Ukrainy nie przestają opanowywać coraz to nowych miejscowości na neutralnym terytorium. „Dowództwo ukraińskich sił zbrojnych nie przestaje opanowywać miejscowości znajdujących się w „szarej strefie", jak w przypadku miejscowości Piszczewik, Wodjanoje, Pawłopol, i nie przestaje osłaniać się cywilami jak żywą tarczą, blokując ewakuację Ukraińców z niebezpiecznej strefy… Apelujemy do OBWE z prośbą o wywarcie wpływu na ukraińskie dowództwo wojskowe tak, by wycofało ono swoje pododdziały" — czytamy w komunikacie resortu. Ponadto, resort obrony DRL zauważył, że dany fakt mówi o wzmocnieniu 54. zmechanizowanej brygady Sił Zbrojnych Ukrainy oddzielnym batalionem specjalnego przeznaczenia 10. brygady szturmowej „Donbas-Ukraina". Dane działania mogą zostać potraktowane jako prowokacja względem cywilów.

 

* Media opowiedziały o „wspaniałych" bijatykach na noworocznej imprezie służbowej Petra Poroszenki. Podczas imprezy noworocznej frakcji „Blok Petra Poroszenki" w ciągu godziny doszło do dwóch dużych bójek — piszą ukraińskie Wiesti, powołując się na anonimowego deputowanego Rady Najwyższej, który był obecny na imprezie. W jednej z bijatyk, które rozmówca gazety nazwał „wspaniałymi", rzekomo ucierpiał deputowany Rady Najwyższej Borisław Rozenblat. Inna bójka „była bardzo głośna", ale ochrona zablokowała wstęp dla osób postronnych, dlatego nie dało się zobaczyć, kto z kim się pobił — tłumaczy deputowany. Według relacji deputowanego impreza odbyła się 22 grudnia w klubie „Piąty element", którego właścicielem jest Poroszenko. Sam prezydent wystąpił z przemówieniem nt. aktualnej sytuacji w kraju i opisywał ją tak, że wydawał się być „oderwanym od rzeczywistości" nawet przedstawicielom jego partii — twierdzi źródło. Ukraińscy politycy dość często wszczynają awantury, które kończą się bijatykami.We wrześniu deputowany Rady Najwyższej Władimir Parasiuk pobił się ze swoim kolegą z Rady Aleksandrem Wilkulem w budynku kanału telewizyjnego 112 Ukraina. Natomiast w listopadzie, w czasie posiedzenia Rady Najwyższej lider frakcji Blok Opozycyjny Jurij Bojko napadł na przewodniczącego Partii Radykalnej Ukrainy Olega Liaszko, oskarżając go o „otrzymywanie instrukcji od Kremla".

 

* Zastępca szefa administracji prezydenta Ukrainy Konstantin Jelisiejew oświadczył, że kraj nie otrzymał do tej pory prawa do ruchu bezwizowego z Unią Europejską z powodu stanowiska Francji. Powiedział to w czwartek 29 grudnia w komentarzu dla portalu obozrevatel.com. „Opóźnienie jest spowodowane stanowiskiem niektórych państw członkowskich, którym bardzo trudno jest przekroczyć granicę psychologiczną związaną z liberalizacją wizową z jednym z największych państw Europy. Teraz mówiłbym tylko o Francji. Pomimo że strona francuska bierze ten fakt blisko do siebie, to trzeba go przyznać" — powiedział Jelisiejew. Polityk dodał również, że uważa za niewłaściwe podawanie konkretnych terminów, kiedy jednak wejdzie w życie ruch bezwizowy dla Kijowa, „aby nie dezorientować optymistów i nie dawać nowych powodów pesymistom".

 

Bliski Wschód

* Rzecznik sekretariatu irackiego parlamentu Abdel Hak Bargum skomentował przebieg operacji wojskowej w Mosulu: „Od 4 tygodni obserwujemy zastój w walkach. Teraz iracka armia przeprowadza drugi etap wyzwalania miasta z rąk Daesh”. Wojsko rozpoczęło ofensywę w dzielnicy Intisar, po przerzuceniu tam tysiąca żołnierzy z południowych obrzeży miasta. Siły antyterrorystyczne prowadzą walki w kwartałach al-Quds i Al Karama. Żołnierze i funkcjonariusze policji walczą na południu Mosulu w dzielnicach Al Salam i Al Shimaa. Armia planuje wyprzeć terrorystów z następujących rejonów: Al Wahda, Somer oraz szpitala Al Salam. — Irackie siły bezpieczeństwa przy wsparciu sprzętu wojskowego zajęły dzielnice Al-Sada w kierunku dzielnicy Al-Sikr. Są to pierwsze zajęte przez armię rejony w północnej części miasta. Stąd planowana jest dalsza ofensywa do całkowitego wyzwolenia wschodniej części miasta – poinformował Abdel Hak Bargum. W rozmowie ze Sputnikiem ochotnik Mahmud as-Surdji powiedział: „Dzięki nieoczekiwanej ofensywie irackiej armii w ramach drugiego etapu operacji wyzwalania Mosulu terroryści nie stawili poważnego oporu. Dzięki temu i otwarciu nowych frontów iracka armia z powodzeniem przemieszcza się po mieście”. Jego zdaniem w najbliższych dniach możemy spodziewać się „wielkiego zwycięstwa irackiej armii w wyzwalaniu wschodniej części Mosulu z rąk Daesh. Oczekuje się, że w ciągu tygodnia ze wschodniego Mosulu zostaną wyparci terroryści”. Rozmówca agencji zaprzeczył, by w tej operacji uczestniczyły siły lądowe USA. Według jego słów amerykańscy konsultanci z międzynarodowych organizacji antyterrorystycznych doradzają i udostępniają dane wywiadowcze irackiej armii.

 

* Syryjski portal informacyjny Al Masdar poinformował, że rosyjskie Siły Powietrzno-Kosmiczne w Syrii przeprowadziły w sobotę serię nalotów na trasy dostaw ropy naftowej Państwa Islamskiego, niszcząc kilka należących do terrorystów cystern. Rosyjskie Ministerstwo Obrony na razie nie skomentowało tych doniesień. Syryjski portal twierdzi, że rosyjskie samoloty w nocy zbombardowały trasę dostaw ropy naftowej ISIS między wschodnią częścią prowincji Homs a Rakką – syryjską stolicą Państwa Islamskiego. Według Al Masdar zniszczono kilka należących do terrorystów cystern na terenach naftowych Suchana i Arak. Z kolei rano bombardowano obiekty na zachód od Palmiry – pisze portal, powołując się na źródło wojskowe w syryjskiej bazie T-4. Na początku grudnia syryjska armia musiała wycofać się z Palmiry w prowincji Homs w wyniku zmasowanej ofensywy Państwa Islamskiego.

 

 * Władzie Syrii nie ufają Turcji w kwestii porozumień o zawieszeniu broni na terytorium kraju – powiedział syryjski minister spraw zagranicznych Walid al-Muallim w wywiedzie dla krajowej telewizji państwowej. Wierzymy w gwarancje Rosji w ramach porozumień o zawieszeniu działań zbrojnych, bo jest ona naszym sojusznikiem w walce z terroryzmem, ale nie wierzymy w gwarancje Turcji  - powiedział szef syryjskiej dyplomacji.

 

* Terroryści, którzy opuścili wschodnie dzielnice syryjskiego Aleppo, porzucili magazyny z dużą ilością broni, której znaczna część została wyprodukowana w USA - podaje dzisiaj gazeta Izwiestija powołując się na wysokie rangą źródło w syryjskich służbach bezpieczeństwa.  Podkreślono, że wartość znalezionej broni i amunicji amerykańskiej produkcji jest szacowana na miliony dolarów.  „Wykryliśmy magazyny z bronią, przybliżona wartość której liczy się w milionach dolarów. Większa część jest wyprodukowana w USA. Zresztą nas to nie zaskoczyło, ponieważ Damaszek już wielokrotnie wskazywał, że terroryści w Aleppo, których nazywają umiarkowaną opozycją, są zaopatrywani z tureckiego terytorium za pieniądze szeregu arabskich monarchii w Zatoce Perskiej. Poza tym część broni została skradziona z magazynów syryjskiej armii. Wiemy o tym i potwierdzamy — powiedział informator agencji. Wyprowadzenie ostatnich terrorystów z dzielnic wschodniego Aleppo rozpoczęło się 15 grudnia, lecz zostało wstrzymane następnego dnia po tym, jak terroryści naruszyli porozumienie i próbowali wywieźć ze sobą syryjskich jeńców wojennych i broń. Ewakuacja była kontynuowana po tym, jak pozostali radykałowie poinformowali o gotowości poddania się i opuszczenia miasta. Według różnych danych w czasie ewakuacji wschodnie Aleppo opuściło około 40 tys. osób, włącznie z terrorystami. Dowództwo syryjskiej armii 22 grudnia oficjalnie poinformowało o całkowitym wyzwoleniu Aleppo z rąk terrorystów.

 

* Porozumienie o wprowadzeniu rozejmu w Syrii zostało dzięki współpracy Rosji i Turcji, co bynajmniej nie oznacza, że państwa porozumiały się w kwestii podziału Syrii na strefy wpływy - powiedział Witalij Naumkin, pracownik naukowy Instytutu Orientalistyki RAN i doradca polityczny wysłannika sekretarza generalnego ONZ ds. Syrii Staffana de Mistury. W czwartek prezydent Rosji Władimir Putin poinformował o podpisaniu trzech dokumentów: pierwszy pomiędzy syryjskim rządem i uzbrojoną opozycją o zawieszeniu broni na terytorium Syryjskiej Republiki Arabskiej. Drugi dokument przedstawia sobą kompleks działań mających na celu monitorowanie przestrzegania rozejmu. Trzeci dokument to oświadczenie, w którym strony wyrażają gotowość rozpoczęcia rozmów pokojowych ws. uregulowania syryjskiego konfliktu. „Bardzo ważne, że Turcja zgodziła się przyłączyć do walki z PI i an-Nusrą (…) Turcja zgodziła się, żeby wykluczyć „Dżabhat Fath asz-Szam" (do niedawna znaną jako Dżabhat an-Nusra) z porozumienia o zawieszeniu broni. I jeśli Turcja będzie w stanie przekonać całą uzbrojoną opozycję do dołączenia do rozejmu, i zdoła być gwarantem jego przestrzegania, a strona rosyjska będzie gwarantem przestrzegania rozejmu przez stronę syryjską i irańską, jeśli w ogóle ten rozejm zadziała, będziemy mieć do czynienia z poważnym zwrotem (w uregulowaniu syryjskiego konfliktu). Nie oznacza to jednak, że dzielimy Syrię na strefy wpływów. Nigdy nie zgodzimy się na podział Syrii" — powiedział Naumkin. Wcześniej agencja Reuters informowała, że Rosja, Iran i Turcja porozumiały się w kwestii podziału Syrii na strefy wpływów. „Spójrzmy, co mówi Reuters, i co znajduje się w oświadczeniu szefów ministerstw spraw zagranicznych Rosji, Turcji i Iranu z 20 grudnia. Czytamy w nim, że kraje nie odstępują od zasady integralności terytorialnej Syrii i utrzymania jej w dotychczasowych granicach. Samo to poddaje w wątpliwość tezę o podziale Syrii na strefy wpływów" — zauważył Naumkin.

 

* USA i nowa amerykańska administracja będą mogły połączyć swoje wysiłki z Turcją, Iranem i Rosją w celu uregulowania sytuacji w Syrii, kiedy prezydent elekt Donald Trump przystąpi do wykonywania swoich obowiązków - powiedział szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow. Chciałbym wyrazić nadzieję, że gdy administracja Donalda Trumpa przystąpi do realizacji swoich obowiązków, będzie mogła również połączyć swoje wysiłki z naszymi po to, abyśmy pracowali w tym kierunku zgodnie i razem — powiedział Ławrow na spotkaniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Siergiej Ławrow oświadczył także, że w realizację porozumienia osiągniętego w Syrii zostaną włączeni przedstawiciele ONZ.  - Oczywiście, zaprosimy przedstawicieli ONZ, to pozwoli zagwarantować ciągłość procesu politycznego  z uwzględnieniem tych ram, które zostały zaakceptowane w Rezolucji Rady Bezpieczeństwa 2254 – dodał rosyjski minister.

 

* Rosja uruchomiła „gorącą linię" z Turcją, która razem z Rosją występuje w charakterze gwaranta przestrzegania rozejmu w Syrii - oświadczył minister obrony Rosji Siergiej Szojgu. Formacje zbrojne, które podpisały z Damaszkiem porozumienia, liczą dziś ponad 60 tys. bojowników. Siedem ugrupowań, które są stroną porozumień w sprawie zawieszenia broni, stanowią trzon uzbrojonej syryjskiej opozycji. Te spośród formacji, które nie dołączyły do porozumień o zawieszeniu broni, będą uznawane za terrorystyczne — powiedział Szojgu. Podpisane porozumienia stworzyły podstawę do tego, by ograniczyć liczebność rosyjskich wojsk w Syrii.

 

* Projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, który zakłada nałożenie sankcji na Syrię, jest kategorycznie nie do przyjęcia. Poinformował o tym wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow.  Ich sankcyjny projekt rewolucji jest dla nas nie do zaakceptowania. Ostrzegamy ich przed próbami ponownego zaostrzenia atmosfery w Radzie Bezpieczeństwa, ponownego naelektryzowania sytuacji politycznej, dlatego, że nic nie wyjdzie z tego planu — powiedział rosyjski wiceminister. Wcześniej informowano, że Rada Bezpieczeństwa ONZ rozpatruje przygotowany przez Francję i Wielką Brytanię projekt rezolucji, który zakłada nałożenie sankcji na szereg osób fizycznych i prawnych w Syrii.

 

* Terroryści, którzy opuścili wschodnie dzielnice syryjskiego Aleppo, porzucili magazyny z dużą ilością broni, której znaczna część została wyprodukowana w USA - podaje dzisiaj gazeta Izwiestija powołując się na wysokie rangą źródło w syryjskich służbach bezpieczeństwa.  Podkreślono, że wartość znalezionej broni i amunicji amerykańskiej produkcji jest szacowana na miliony dolarów.  „Wykryliśmy magazyny z bronią, przybliżona wartość której liczy się w milionach dolarów. Większa część jest wyprodukowana w USA. Zresztą nas to nie zaskoczyło, ponieważ Damaszek już wielokrotnie wskazywał, że terroryści w Aleppo, których nazywają umiarkowaną opozycją, są zaopatrywani z tureckiego terytorium za pieniądze szeregu arabskich monarchii w Zatoce Perskiej. Poza tym część broni została skradziona z magazynów syryjskiej armii. Wiemy o tym i potwierdzamy — powiedział informator agencji. Wyprowadzenie ostatnich terrorystów z dzielnic wschodniego Aleppo rozpoczęło się 15 grudnia, lecz zostało wstrzymane następnego dnia po tym, jak terroryści naruszyli porozumienie i próbowali wywieźć ze sobą syryjskich jeńców wojennych i broń. Ewakuacja była kontynuowana po tym, jak pozostali radykałowie poinformowali o gotowości poddania się i opuszczenia miasta. Według różnych danych w czasie ewakuacji wschodnie Aleppo opuściło około 40 tys. osób, włącznie z terrorystami. Dowództwo syryjskiej armii 22 grudnia oficjalnie poinformowało o całkowitym wyzwoleniu Aleppo z rąk terrorystów.

 

* Zostały ujawnione kolejne przestępstwa w Syrii. Chodzi o masową sprzedaż organów ludzkich przez turecką granicę. „Pogotowie" zajmowało się poszukiwaniem potencjalnych dawców.  Ludzie boją się tak zwanego „pogotowia" — powiedział w wywiadzie dla Sputnik Arabic jeden z „pacjentów" takiego „pogotowia", 60-letni Abu Muhammad. Zostaliśmy ostrzelani z granatnika, natychmiast karetkami pogotowia przyjechali terroryści. W rezultacie ukradli mi nerkę i część śledziony. Jeśli w mieście dochodzi do wybuchu, pędzi tam grupa terrorystów, aby zabrać rannych i zabitych. Niektórzy ranni po jakimś czasie wracali do domu". Alia mieszkała w dzielnicy Bustan al-Kasr, kontrolowanej przez Dżabhat an-Nusrę. Została umieszczona na leczenie w jakimś tureckim szpitalu, ponieważ we wschodnim Aleppo nie było niezbędnych rzeczy: Przy tureckiej granicy pojawił się duży targ, na którym można kupić prawie wszystko, w tym kobiety i dzieci. Ciało zabitego kosztuje 25 tys. lir (50$), ranny 150 tys. lir (290$). Codziennie do szpitali trafiają ranni w konflikcie, którzy są traktowani jako potencjalni dawcy — mówi Alija. Zgodnie ze statystyką na północy Syrii zadokumentowano 18 tys. przypadków nielegalnego pobrania organów ludzkich. Jednak większa część tych cichych przestępstw pozostaje tajemnicą, ponieważ ludzie boją się mówić otwarcie.  Grupa lekarzy sądowych z Aleppo powiedziała agencji Sputnik, że znalezienie organów ludzkich w mieście było dość łatwe. Miasto znajduje się niedaleko syryjsko-tureckiej granicy. W dzielnicach kontrolowanych przez terrorystów ta granica jest przekraczana bez kontroli. W mieście pojawili się obcokrajowcy, którzy udzielali rzekomo pomocy humanitarnej. W rzeczywistości byli to członkowie mafii, która razem z zagranicznymi lekarzami kradła organy ludzkie i wysyłała je za granicę — mówią lekarze z Aleppo. Lekarz Bagjat Akrush twierdzi, że wielu syryjskich lekarzy pod osłoną wojny było zaangażowanych w ten przestępczy biznes. Szczególnie aktywną działalność mafia prowadziła w punktach zapalnych na północy i wschodzie Syrii a także w obozach dla uchodźców. Rządy wielu państw bezpośrednio lub pośrednio uczestniczyły w tych przestępstwach, lecz nie zrobili nic, aby położyć temu kres. Według słów lekarza wskutek tych przestępstw najbardziej cierpią dzieci w północnych rejonach państwa. 100 tys. dzieci w obozach dla uchodźców na terytorium Turcji również jest narażonych na to niebezpieczeństwo. 80% uchodźców w obozach stanowią kobiety i dzieci, handlują nimi już od trzech lat. Nie jest tajemnicą, że w kilkadziesiąt tysięcy przestępstw wmieszani są tureccy obywatele. Wojna w Syrii pomaga przestępcom dostawać bardzo tanie organy ludzkie — powiedział agencji Akrush. Mafia przez lekarskie lub inne organizacje wybiera ofiarę. Przy czym potrzebuje zdrowego człowieka, organy osoby chorej nie cieszą się popytem. Następnie organy są przesyłane za granicę.  Podobne operacje są nielegalne — syryjskie prawo przewiduje karę za handel ludźmi. 

 

 

Azja

* Ambasada USA w Manili zdementowała informację o spisku w celu obalenia prezydenta Filipin Rodrigo Duterte - podaje miejscowa telewizja ABS-CBN.  „Jak poinformował sekretarz stanu Kerry podczas spotkania z Duterte w lipcu, USA szanują suwerenność Filipin i demokratyczny wybór ich narodu" — czytamy w oświadczeniu rzeczniczki prasowej ambasady Molly Kosiny. Rzecznik Duterte Ernesto Abella potwierdził wczoraj, że wie o reakcji USA na oskarżenia o zamiar zorganizowania zamachu stanu. — Departament Stanu zaprzecza, że planował coś podobnego, tak samo jak nie ma związku z czymś podobnym — oznajmił. Abella podkreślił także, że Duterte nie boi się przewrotu, ponieważ Filipińczycy „cenią to, co robi dla kraju". Wcześniej gazeta Manila Times, powołując się na anonimowe źródło, twierdziła, że były ambasador USA w Manili Filip Goldberg rzekomo pozostawił po sobie plan dyskredytacji Duterte i jego dalszego obalenia. Obecny prezydent Filipin, który objął urząd latem 2016 roku, słynie ze skandalicznych wypowiedzi. Między innymi w niedawnym przemówieniu groził „podpaleniem ONZ", a wcześniej nazwał wysokiego komisarza ds. praw człowieka Zeida Ra'ada Zeida Al-Husseina idiotą. Powodem tych ostrych słów było żądanie obrońców praw człowieka przeprowadzenia śledztwa w sprawie zabójstw podejrzanych o przestępstwa narkotykowe, do których Duterte się przyznał.  Poza tym nazwał Obamę „skurwysynem", a sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-moona — „głupkiem".

* W przyszłym roku między USA i Chinami może wybuchnąć wojna handlowa, w której zwycięży Pekin - pisze Bloomberg, powołując się na profesora Miejskiego Uniwersytetu Hongkongu Jamesa Wana.  „Rozkład sił na świecie jest obecnie o wiele bardziej nieokreślony niż na początku XX wieku i takim graczom jak Chiny i Indie udało się stworzyć nowe, atrakcyjne centra polityczne. W tym czasie, kiedy paraliż gospodarczy i polityczny opanował rozwinięty świat, najbardziej prawdopodobnym skutkiem jest wojna handlowa" — pisze Wan w swoim comiesięcznym komentarzu dla funduszu hedgingowego Pine River China Fund. W przypadku wojny handlowej władze Chin znajdą sie w lepszej sytuacji niż rząd USA, ponieważ będą mogły swobodniej dysponować zasobami państwowymi, aby pomóc swoim eksporterom. Natomiast prywatne firmy z Chin będą mieć słabszą pozycję niż przedsiębiorstwa państwowe, ponieważ te mają duży polityczny wpływ w Pekinie — uważa ekspert. W czasie kampanii przedwyborczej Donald Trump zagroził uznaniem Chin za manipulatora walutowego i podniesieniem opłat handlowych na produkcję z Chin do 45% wartości towarów. Według oceny Goldman Sachs Group Inc., jeśli USA rzeczywiście wprowadzą taryfy sankcyjne, to w przyszłym roku PKB Chin zaliczy spadek o 3%. To z kolei wywoła gwałtowny spadek wskaźników gospodarczych Chińskiej Republiki Ludowej i spowoduje straty w światowej gospodarce — podkreśla agencja. Zwiększona taryfa handlowa będzie nałożona na towary, które chińscy eksporterzy produkują dla supermarketów takich jak Walmart, między innymi ubrań i butów, mebli, tekstyliów. Jeśli chodzi o sprzęt telekomunikacyjny, to tu konsekwencje wprowadzenia nowych taryf są mniej oczywiste. Lwią część dochodu z produkcji, przede wszystkim iPhone, otrzymuje amerykańska firma Apple, a nie jej dostawcy z Chin — podkreśla Wan. W odpowiedzi Chiny mogą zrezygnować z zamówień na samoloty Boeing, a także ograniczyć import samochodów i produktów rolnych z USA. W Stanach Zjednoczonych możliwa wojna handlowa może spowodować inflację i obniżyć krajowe wskaźniki konsumpcji — uważa ekspert.

 

Ameryka

* Prezydent elekt USA Donald Trump złożył na Twitterze życzenia z okazji Nowego Roku. Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich, w tym dla moich licznych wrogów i tych, co walczyli ze mną i przegrali tak, że teraz nie wiedzą, co robić – napisał Trump.  (Happy New Year to all, including to my many enemies and those who have fought me and lost so badly they just don't know what to do.Love! )

 

* Prezydent elekt USA Donald Trump oznajmił, że odchodzący przywódca Barack Obama nie sprzyja „płynnemu" przekazaniu władzy i stwarza do tego przeszkody. „Staram się nie zwracać uwagi na liczne prowokacyjne oświadczenia prezydenta O. ani na przeszkody. Myślałem, że będzie to płynne przekazanie władzy — ale nie!" — napisał Trump na Twitterze. Demokrata Obama ostro krytykował Republikanina Trumpa podczas kampanii wyborczej, lecz po wybraniu miliardera obiecał mu, że pomoże w przekazaniu władzy. Biały Dom informował, że Obama i Trump oprócz osobistego spotkania w listopadzie przeprowadzili kilka rozmów telefonicznych. Jednocześnie odchodząca administracja wyrażała niezadowolenie z niektórych działań Trumpa po wybraniu, w tym z jego rozmów z zagranicznymi przywódcami bez uwzględnienia wskazówek Departamentu Stanu.  Z kolei członek ekipy przejściowej Trumpa, były szef Izby Reprezentantów Newt Gingrich oznajmił, że po objęciu stanowiska nowy prezydent zniesie większość dekretów Obamy. Jednocześnie Gingrich nazwał ostatnie działania Obamy „desperackimi". MSZ Rosji podkreśliło, że ekipa odchodzącego amerykańskiego prezydenta próbuje „podłożyć minę przyszłej administracji Trumpa, utrudnić jej prowadzenie spraw na arenie międzynarodowej". Między innymi ustawa o wydatkach na obronę USA w 2017 roku, którą Obama podpisał w ubiegłym tygodniu, narzuca nowej władzy antyrosyjską linię.

 

* Prezydent elekt USA Donald Trump obejmuje stanowisko w trudnej sytuacji politycznej i będzie musiał dołożyć poważnych starań, by wyeliminować zagrożenie wynikające z eskalacji konfrontacji między światowymi mocarstwami. Wiele najbardziej niebezpiecznych punktów zapalnych może – zdaniem Roberta Farley’a z „The National Interest” – przekształcić się w konflikty zbrojne. Przede wszystkim – jak pisze – nadal istnieje duże ryzyko konfrontacji na Półwyspie Koreańskim. Jest to związane nie tylko z tym, że KRLD wciąż zwiększa swój potencjał jądrowy i balistyczny, ale i z kryzysem politycznym w Korei Południowej. Decyzja nowego amerykańskiego prezydenta, by skończyć z problemem północnokoreańskiej broni jądrowej w drodze ataku prewencyjnego lub — przeciwnie – dążenie Pjongjang do przeprowadzenie ataku wyprzedzającego na Amerykanów może doprowadzić do zakrojonego na wielką skalę konfliktu zbrojnego. Kolejnym punktem zapalnym jest pogrążona w wojnie domowej Syria, gdzie – jak pisze NI – nie jest wykluczona przypadkowa konfrontacja między siłami zbrojnymi USA i Rosji, spowodowana np. błędnym bombardowaniem podobnym do tego, które przeprowadziły amerykańskie samoloty na pozycje syryjskich żołnierzy pod Dajr az-Zaur. Ponadto sytuację komplikuje obecność w kraju nieskończonej liczby walczących ze sobą grup zbrojnych. W tym regionie jest jeszcze jeden obszar, gdzie może wybuchnąć wojna. Pakistańsko-indyjska granica. Trump, proponujący w rozmowie telefonicznej z premierem Pakistanu, że weźmie na siebie rolę mediatora w rozwiązaniu sportów wokół Kaszmiru, może jedynie zaostrzyć sytuację, pisze Farley. Jeśli Indie i Pakistan zostaną wciągnięte w wojnę, to samo może się stać z USA i Chinami. W sytuacji wokół krajów bałtyckich autor też widzi niebezpieczeństwo eskalacji konfliktu między Moskwą i Waszyngtonem. Jego zdaniem to, że Donald Trump podważa konieczność obrony europejskich sojuszników w ramach NATO, którzy nie wywiązują się ze zobowiązań finansowych wobec bloku, może mieć zarówno pozytywne konsekwencje dla zmniejszenie napięcia w rosyjsko-amerykańskich relacjach, jak i stwarzać zagrożenie wybuchu konfliktu między USA a Rosją. I wreszcie – jak pisze NI – wojna między światowymi mocarstwami może wybuchnąć w przestrzeni cybernetycznej. Skandal wokół rzekomej ingerencji Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie pokazuje, że eskalacja napięcia między krajami jest możliwa. Pewną dozę niepewności wnosi to, że plany Trumpa dotyczące polityki zagranicznej nadal pozostają tajemnicą nawet w samym Waszyngtonie i doradcy nowego amerykańskiego prezydenta prawdopodobnie będą musieli odegrać ważną rolę w wypracowaniu takiego kursu, który pozwoli na uniknięcie konfliktu zbrojnego.

 

* Barack Obama podejmuje przeciwko Rosji pewne „tajne" kroki, których w odróżnieniu od sankcji administracja prezydenta elekta Donalda Trumpa nie będzie mogła tak łatwo cofnąć - oznajmił w wywiadzie dla The Atlantic członek Komisji do Spraw Wywiadu Izby Reprezentantów Kongresu USA Adam Schiff.  Polityk, który według The Atlantic oskarżył Rosję o ingerencję w wybory prezydenckie w USA, jeszcze zanim zrobił to Biały Dom, poskarżył się na to, że Donald Trump nie zamierza jego zdaniem przestrzegać twardego kursu wobec Rosji. „Nie mam pewności, że prezydent Trump wprowadzi jakieś sankcje. <…> Bardziej niepokoi mnie, że niebawem zniesie środki, które już wprowadziliśmy" — podkreślił. Właśnie dlatego Schiff uważa, że administracja Obamy powinna „jak najszybciej zrobić to, co zamierza". „Mogą to być jakieś sankcje, które Obama może nałożyć w trybie jednostronnym, lecz jednocześnie mogą one nie wytrzymać próby czasu. Następnej administracji niełatwo będzie cofnąć tajnych środków, które Obama podejmuje teraz. Będzie to także wyraźnym sygnałem dla Rosji" — oświadczył. Na pytanie, co to za kroki, Schiff odparł, że istnieje „szereg alternatyw", nazwania których odmówił. Jedną z nich według niego jest „wykrycie korupcji na Kremlu". Kongresmen zarzucił także Obamie „nadmierną ostrożność" wobec Rosji, a swoim kolegom Demokratom to, że nie byli w stanie przekonać obywateli USA co do konieczności zwrócenia uwagi na „rosyjską ingerencję". 

 

* Departament Skarbu USA wprowadził sankcje wobec kierownictwa Głównego Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej pod zarzutem udziału w atakach cybernetycznych na amerykańskie systemy. Na opublikowanej w czwartek czarnej liście znalazły się nazwiska szefa  GRU Igora Korobowa i dwóch jego zastępców – Władimira Aleksiejewa i Igora Kosrjukowa. Amerykańskie sankcje, nałożone dziś na Rosję w związku z zarzucanym jej udziałem w atakach cybernetycznych, są „konieczną i właściwą odpowiedzią”, powiedział prezydent USA Barack Obama.

 

* Prezydent elekt USA Donald Trump oświadczył, że Amerykanie „powinni zająć się swoim życiem" w odpowiedzi na wezwania do nałożenia sankcji na Rosję z powodu jej rzekomego związku z cyberatakami w trakcie wyborów prezydenckich - informuje agencja Reutera.  Myślę, że powinniśmy zająć się swoim życiem. Uważam, że komputery bardzo skomplikowały nasze życie. Sama epoka komputerów zaprowadziła nas tego miejsca, gdzie nikt tak naprawdę nie wie, co się dzieje — powiedział Trump dziennikarzom w swojej willi we Florydzie, odpowiadając na pytanie, czy USA powinny wprowadzić sankcje przeciw Rosji. Trump oświadczył, że nie słyszał o komentarzach senatora Republikanów Lindseya Grahama, który oświadczył, że Rosja powinna oczekiwać sankcji w związku z rzekomym wpływem, który wywierała na wybory prezydenckie w USA i cyberatakami. — Mamy szybkość, mamy wiele innych rzeczy, ale nie jestem pewien, że mamy to bezpieczeństwo, które jest konieczne. Nie rozmawiałem na ten temat z senatorami, ale z całą pewnością zrobię to za jakiś czas — dodał. W środę kanał telewizyjny CNN poinformował, powołując się na urzędników administracji, że prezydent USA Barack Obama planuje w czwartek ogłosić nowe sankcje przeciw Rosji, z powodu rzekomego związku Moskwy z atakami hakerów.

 

* Dziesiąta grupa uderzeniowa marynarki wojennej USA razem z lotniskowcem Dwight D. Eisenhower wraca z Bliskiego Wschodu do USA - czytamy w oświadczeniu amerykańskiej marynarki wojennej. W skład grupy oprócz samego lotniskowca wchodzi krążownik rakietowy San Jacinto oraz niszczyciele Mason i Nitze. W najbliższym czasie przybędą do bazy w Norfolku (stan Wirginia). „Ponad 6 tys. marynarzy z uderzeniowej grupy lotniskowej powinno wrócić do portów macierzystych 30 grudnia po pomyślnym zakończeniu 7-miesięcznej dyslokacji" — czytamy w komunikacie.  Przebywając na Bliskim Wschodzie, okręty wspierały operację antyterrorystyczną Inherent Resolve w Iraku i Syrii a także operacje w Libii i Sudanie Południowym. „Grupa uderzeniowa świetnie się wykazała podczas operacji w strefie odpowiedzialności 5. Floty US Navy (Bliski Wschód) i 6. Floty US Navy (Europa), zapewniając bezpieczeństwo na morzu, wykonując zadania bojowe i przeprowadzając ataki za pomocą samolotów bombowych F/A-18 przeciwko Państwu Islamskiemu (zakazane w Rosji ugrupowanie PI — red.)" — podkreślili przedstawiciele marynarki wojennej. USA atakują pozycje PI w Syrii i Iraku od 2014 roku. W skład amerykańskiej koalicji wchodzi 68 państw, aczkolwiek niektóre z nich uczestniczą w nalotach.

 

Gospodarka

* Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zwrócił się do Komisji Europejskiej i polskiej spółki PGNiG o pogłębioną analizę udzielenia Gazpromowi rozszerzonego dostępu do gazociągu Opal – czytamy w komunikacie prasowym spółki. „Trybunał Sprawiedliwości UE uznał argumenty podniesione przez PGNiG za uzasadnione i wstrzymał wykonanie Decyzji Komisji Europejskiej. Komisja została zobowiązana do przedstawienia szczegółowych wyjaśnień co do sposobu, w jaki przeprowadzane będą aukcje na zdolności przesyłowe na gazociągu OPAL. Trybunał zwrócił się także do PGNiG o przekazanie pogłębionej analizy wpływu decyzji KE na bezpieczeństwo i konkurencyjność dostaw gazu do Polski” – czytamy w komunikacie. We wtorek prezes zarządu PGNiG Piotr Woźniak poinformował, że Trybunał Sprawiedliwości UE wydał postanowienie o zawieszeniu wykonania decyzji Komisji Europejskiej, która pozwalała Gazpromowi uzyskać dostęp do 80-90% zdolności przesyłowych na gazociągu OPAL. Skargę złożył polski rząd, który twierdzi, że decyzja KE koncentruje się na jednym źródle dostaw, co jest sprzeczne z zasadą dywersyfikacji i grozi naruszeniem lub przerwaniem dostaw gazu. Spółka PGNiG też złożyła skargę, wskazując na  „bardzo poważne, negatywne konsekwencje, jakie dla bezpieczeństwa, stabilności i konkurencyjności dostaw gazu do Polski miałoby zwiększenie dostępu Gazprom do gazociągu OPAL”.