CO PISZĄ INNI: Rozmowa korespondenta radia Sputnik Leonida Sigana z politologiem, niezależnym polskim publicystą Konradem Rękasem.

 

Przede wszystkim pragnę przeprosić czytelników portalu Sputnik za użycie tytułu felietonu, który pragnę omówić z redaktorem Konradem Rękasem. „Polska napuchła wielkością" — właśnie pod tym tytułem „Rzeczpospolita" opublikowała felieton Andrzeja Talagi. W nim autor rysuje przyszłość Polski, zacytuję autora: „Polska, jako regionalne mocarstwo za trzy dekady? Sen szaleńca? Niekoniecznie, jeśli będą nam sprzyjały okoliczności — osłabną Niemcy i Rosja, a my sami weźmiemy się ostro do pracy". Proszę Pana o komentarz na ten temat.

Przyznam się, że nie jestem zapalonym czytelnikiem felietonów Pana redaktora Talagi, dlatego że nie jestem też wielkim fanem beletrystyki ani fantastyki naukowej tak niskich lotów. Czasem jednak zaglądam, gdyż pogoda ostatnio w Polsce nas nie rozpieszcza, orkany, huragany dorównują prawie bałaganowi w polskiej polityce, a czasem coś zabawnego przeczytać jednak trzeba. Pan Talaga w swojej publikacji poświęca uwagę na polemikę, ale będącą uzupełnieniem tez postawionych po raz kolejny przez bardzo fetowanego przez polskie elity George’a Friedmana, przywódcy ośrodka wywiadowczego Stratfor, który wygłosił na tzw. europejskim forum Nowych Idei, kilka idei bardzo starych, a sprowadzających się do tego, że elity amerykańskie oczekują od Polski dalszego inwestowania ogromnych pieniędzy w siły zbrojne, po to tylko by osiągnąć jakieś miraże wielkości przed nami wysuwane.Andrzej Talaga polemizuje niby z Friedmanem, ale tak naprawdę uzupełnia jego wizję dodatkowymi pomysłami, jak ten stan mocarstwowości osiągnąć.

Wszystko to nazywa się nowymi ideami, ale Polakom to powinno coś przypominać. Niedługo będziemy mieć rocznicę aktu 5 listopada, czyli dokumentu, który został wydany przez władze austriacko-węgierskie i niemieckie pod naciskiem feldmarszałka Hindenburga i generała Ludendorffa, którzy postanowili Polakom zaświecić w oczy mirażem Wielkiego Królestwa Polskiego po to tylko, aby uzyskać 1,5 mln armię do wygubienia na froncie wschodnim podczas walk z Rosją w czasie I wojny światowej.Niedługo będzie 101 rocznica tego wydarzenia i mamy podobne deklaracje. Teraz Amerykanie opowiadają „Polska będzie mocarstwem tylko jeszcze jeden wysiłek, tylko jeszcze stwórzcie ogromne imperium militarne", wiadomo z kim trzeba będzie się zmierzyć i wiadomo z kim trzeba będzie sobie poradzić. Wtedy Polacy byli mądrzejsi, nie dali się oszukać Niemcom, nie poszli na wielką wyprawę przeciwko Rosjanom. Dzisiaj trochę pamięć o tamtych wydarzeniach w Polakach osłabła skoro dają się nabrać na takie proste opowieści.

Kiedy czytamy dokładnie felieton Pana Talagi to zwraca uwagę przedostatni akapit. Autor dywaguje jak to zbyt optymistycznie Amerykanie podchodzą do możliwości Polski, jak to wiele zostało do zrobienia, i kończy jasnym: „Widać zatem, że mocarstwowość nie będzie możliwa bez wzmocnienia dzietności i polityki imigracyjnej zachęcającej do osiedlenia się w Polsce milionów pożądanych cudzoziemców, czyli bliskich nam kulturowo". Otóż mamy tutaj jasno wyłożone, Pan Talaga i jemu podobni chcą pod przykrywką mocarstwowości namówić Polaków na wpuszczenie do Polski kolejnych milionów migrantów, zwłaszcza ukraińskich i zbudować potem tą swoją wymarzoną armię do wojen na wschodzie. Takie poglądy, takie hasła, aby Polska, już będąca terenem stacjonowania wojsk amerykańskich była jeszcze organizatorem i finansującym wojska ukraińskie w Polsce — takie poglądy nazywa się w polskiej teorii politycznej bardzo prosto, to jest zdrada stanu.

 

Panie redaktorze, co według Talagi musiałoby się wydarzyć wokół Polski, by za trzy dekady Polska rozdawała karty w naszej części Europy i co w takim razie musiałoby się stać z Rosją i Niemcami?

Pan redaktor Talaga, o ile mnie pamięć nie myli, jest kulturoznawcą, który ogromnie lubi żołnierzyki i to niestety czuje się w jego analizach, bo ani w nich kultury ani głębszej znajomości spraw wojskowych, ani tym bardziej jakiegoś zdrowego rozsądku. Przede wszystkim to jest brak podstawowej świadomości ekonomicznej, która determinuje warunki międzynarodowe Polski. Snucie wizji pokrywających się z teoriami Friedmana i głównych ośrodków amerykańskich są takie, że oto nagle w jakiś cudowny sposób nastąpi rozpad i zniknięcie i Niemiec i Rosji. W jaki sposób miałoby to nastąpić? A tego to już oczywiście ani Pan Talaga ani Friedman nie tłumaczą, ot po prostu takie cudowne zdarzenie zajdzie, powstanie jakaś próżnia geopolityczna i tę próżnię wypełni przyszłe mocarstwo polskie. Co ciekawe analitykom opisującym takie wizje często się zmienia perspektywa czasowa. Friedman swoje wizje mocarstwowości Polski co jakiś czas koryguje wprzód, tzn. gdyby go czytać regularnie to okazałoby się, że już powinniśmy być tym nieprawdopodobnie wielkim mocarstwem. Trzy lata temu pisał, że będziemy nim za lat 20, dziś mówi, że będziemy nim za lat 30, czyli nawet ta jego wizyjność się zmienia.

W przypadku Talagi ta sytuacja jest jeszcze prostsza, powtarzam, ten człowiek myśli wyłącznie w kategoriach wyłącznie użytkowych, polemizuje z Friedmanem, który mówi wprost, że nie mamy co liczyć na Amerykanów więc sami budujcie to swoje imperium, Talaga wolałby oczywiście na Amerykanów liczyć, jak wszyscy niewolnicy, którzy obecnie są u żłobu w Polsce, a przy okazji i jeden i drugi liczą na jakąś konstrukcję antyrosyjską i chwilowo również antyniemiecką do bieżącego wykorzystania, nie w okresie lat 30, ale dziś, tu i teraz.

A ja zadaje proste pytanie z kim ta nowa organizacja Europy Środkowej miałaby nastąpić? Jak ona miałaby wyglądać pod wielkimi hasłami antyrosyjskimi czy antyniemieckimi skoro za każdym razem władze w Warszawie otrzymują jasne informacje od potencjalnych partnerów w Europie? Kiedy był teraz w Polsce prezydent Bułgarii Rumen Radew i spotkał się z prezydentem Dudą to o czym mówił? O krucjacie antyrosyjskiej? Nie. Mówił o tym, że należy natychmiast znieść sankcje przeciwko Rosji jako szkodliwe, nieskuteczne i psujące tylko sytuację ekonomiczną Środkowej Europy. Polskie media i publicyści pokroju Talagi nie zauważyli tych kilku słów prawdy, które powiedział nasz bułgarski gość, a one są powszechnie uznawane, bo tego samego zdania są przecież i Orban i Zeman i inni przywódcy Europy Środkowej.Tylko Polacy dają się nabrać na wizję fałszywej mocarstwowości Trójmorza, Międzymorza. Przypomina to grafikę z czasów przyłączania Polski do NATO, pokazującą jak to polski osiołek będzie biegł za marchewką przywiązaną do kija i będzie biegł tak długo, aż zdechnie z głodu.